20 stycznia 2006 r.
Dziennik Zachodni
Kilkadziesiąt kilometrów przejechali członkowie bractwa kurkowego z Krakowa, aby w niedzielne popołudnie móc uczestniczyć w akcie pasowania na rycerza czterolatka z Tych. Patryk Sarniak, to mały rezolutny chłopiec. Przed rokiem wykryto u niego neuroblastomę, odmianę nowotworu złośliwego. Do Będzina przyjechał, by spełniło się jego marzenie o rycerskiej sławie. Oprócz członków bractwa kurkowego czekali na niego zbrojni z Kasztelanii Czarnego Rycerza.
Patryk na kilka godzin wcielił się w prawdziwego rycerza z opowieści o Królu Arturze.
P O R Y C E R S K U Z C H O R O B Ą
Kraina o której marzył
Tyle cierpienia ile przeszedł mały chłopiec w ciągu zaledwie 48 miesięcy życia, nie doświadcza nie jeden człowiek w podeszłym wieku. Mimo to maluch nie poddaje się.
Dzielnie walczy z chorobą, bo mieszka w nim prawdziwie rycerski duch.
Maluch otrzymał własny miecz.
Na zamku w Będzinie witali go strojni rycerze. Potem, specjalnie dla niego, odbyła się pokazowa bitwa. Huk wystrzałów, świst miotanych z łuków strzał oraz szczęk oręża sprawiły, że Patryk na chwilę przeniósł się w krainę, o której zawsze marzył. Krainę zbrojnych mężów, zdobnie odzianych białogłów, bitew za dobrą sprawę i turniejowych, rycerskich potyczek.
Potem to na co czekał najbardziej – pasowanie na rycerza. Doświadczeni wojowie przyjęli dumnego chłopca w rycerskie szeregi. Maluch otrzymał prawdziwą kolczugę, bordową tunikę oraz to co najważniejsze – ciężki miecz ze specjalnym grawerunkiem i drewnianą tarczę.
Odwiedziny u marzyciela
Przedstawicielki fundacji „Mam marzenie”, która sprawiła, że marzenie chłopca mogło się spełnić odwiedziły Patryka już w nowym roku.
Patryk już na nie czekał. Kasia i Ewa, członkinie fundacji, najpierw zobaczyły malucha przez szybę, potem przywitały się przez uchylone drzwi, aż w końcu, ubrane w fartuchy i maseczki, mogły osobiście porozmawiać z małym marzycielem i dowiedzieć się czego pragnie.
W rozmowie z nimi Patryk opowiadał o walkach z potworami, o zbrojach i mieczach, o Królu Arturze i piratach na statku. Już wtedy pomysł na realizację marzenia chłopca powoli rysował się w ich głowach..
- Walczę z wrogami, chcę mieć zbroję, taką na nogi też, chcę być rycerzem. Rycerze mają turnieje, tarcze, miecze, bronią wszystkich. Chcę być rycerzem i mieć zamek Króla Artura i morski piratów statek, a teraz już idźcie – dodał w końcu zmęczony chłopiec kładąc się na łóżko.
– Z reguły fundacja ma pół roku, by spełnić czyjeś marzenie – mówi Ewa Chróścicka, koordynator śląskiego oddziału fundacji. – Po rozmowie z lekarzem chłopca wiedzieliśmy, że musimy się spieszyć, bo Patryk już we wtorek miał rozpocząć chemioterapię. Ze wszystkim trzeba było zdążyć do poniedziałku. Później chłopczyk nie miałby sił, by podnieść się z łóżka i pobiec z tak wielką ochotą na zamek, by już nie pobawić się w rycerza a zostać członkiem bractwa.
Choroba wczesnodziecięca
Pierwotne objawy neuroblastomy nie są specyficzne. Objawia się: anemią, stanami podgorączkowymi, zmniejszeniem masy ciała, bólami brzucha, kaszlem, dusznościami, bólami klatki piersiowej.
W momencie rozpoznania przerzuty do kości, wątroby, szpiku, oczodołów i płuc stwierdza się u 75% pacjentów. Najbardziej pomocne w rozpoznaniu neuroblastoma są: rentgen klatki piersiowej, kości, scyntygrafia kości, usg, CT, mielografia CT oraz MRI.
Maciej Wąsowicz - Dziennik Zachodni